Nie było tak łatwo dotrzeć na początek trekingu. Najpierw dwa loty międzykontynentalne, lokalny lot śmigłowym samolotem, a w końcu godzinna podróż Jeepem. Niestety Jeep zepsuł się po 15 minutach więc rozpoczęliśmy z lekkim opóźnieniem.
Trasa rozpoczęła się spokojnie, ale już pierwszego dnia trafiliśmy na legendarne schody.
Radość po pierwszym dniu była wielka, w końcu jesteśmy w Himalajach :)
Na zdjęciach nasz pierwszy Guest House, Dal Bath - tradycyjny Nepalski posiłek (kolacja Maskoty) i taras na którym zjedliśmy śniadanie.

Dal Bhat - tradycyjny nepalski posiłek.
Dzień drugi - droga przez zieloną 'dżunglę' w kierunku Gorepani.
Dzień 3 - zaczynamy od nocnego wejścia na Poon Hill. Wschód słońca i wracamy do Gorepani na Śniadanie.
Po śniadaniu ruszamy do Ulrei, po drodze wspaniałe widoki.
Jeet nasz przewdonik - najlepiej czuł się w kuchni. W Ulrei partyjka 'Himalajskiego Catana'
Dzień 4 - trawersujemy zbocze by przez Chhomrong dostać się do Sinua.
W Chhomrong zostawiamy ciężkie niepotrzebne rzeczy z bagażu.
Opuszczamy Chhomrong i wchodzimy na teren Sanktuarium Annapurny
Dzień 5 - Ouszczamy Sinua i zmierzamy na ostatni nocleg przed clem wyprawy: Deruali. Po drodze mijamy Bamboo, Dovan i Himalaya Hotel. W tym ostatnim robimy małą przerwę na zupkę.
Dzień 6 - kluczowy odcinek. Zdobywamy ABC. Najpierw podejście do Machhapuchare Base Camp - zostawiamy bagaże bo wrócimy tu na nocleg.
Pogoda dopisuje, Porterzy szczęśliwi, bo dziś nie muszą nosić naszych bagaży.
Po ok. 2 godzinach jesteśmy w ABC.
Po krótkiej sesji zdjęciowej ruszamy i chwilę później jesteśmy w Annapurna Base Camp.
To cel naszej wyprawy.

Wyjątkowe ujęcie Fish Tail :)
Niestety 2 tygodnie wcześniej lawina zniszczyła wszystkie zabudowania na ABC. Robimy przerwę na kawę w ostatnim ocalałym Guest House, do którego wchodzimy przez dziurę w ścianie.
Niestety nie możemy tu przenocować, więc wracamy do MBC gdzie wcześniej zostawiliśmy bagaże.
Dzień 7 - rozpoczynamy odwrót. Tego dnia dokładnie po naszym wcześniejszym śladzie.
Dzień 8 - wracamy przez Chhomrong do Landruk
Dzień 9 - powolne zejście, ale widoki i pogoda ponownie dopisały.
Dzień 10 - ostatenie 500m w dół. Schodzimy w dolinę złapać transport do Pokhary.
Kilka luźnych zdjęć z Katmandu
Jeśli podobały Ci się zdjęcia i chciałbyś dowiedzieć się nieco więcej o tym jak przebiegała nasza wyprawia, to
TUTAJ znajduje się wersja z dużo większą ilością zdjęć i opisów.